Warto obserwować sąsiadów
Prawdopodobnie niejednego analityka zaskoczy podobieństwo pomiędzy zachowaniem polskiego rynku akcji i innych giełd środkowoeuropejskich. Jeśli by odnieść WIG20 do indeksu rynków naszego regionu, to okaże się, że cały okres 2011-2014 cechował się bardzo zbliżonym przebiegiem wykresów. Może to trochę burzyć wyobrażenia inwestorów skoncentrowanych na analizie poszczególnych spółek i sektorów i widzących (słusznie) tak wiele różnic pomiędzy tymi krajami. Wspomniana prawidłowość została jednak drastycznie złamana na początku tego roku i od tamtej pory WIG20 wyróżniał się zdecydowanie negatywnie. Dopiero grudzień przyniósł pozytywną dla naszych spółek zmianę i dużo lepsze relatywne zachowanie polskiego indeksu, a tym samym kolejny powód, aby zadać sobie pytanie, czy już jesteśmy przy samym końcu spadków.
Jak zawsze trudno w takiej sytuacji o jednoznaczne odpowiedzi. Warto jednak spojrzeć z innej perspektywy, jaką daje chociażby analiza siły relatywnej poszczególnych sektorów i spółek wobec WIG20.
Mieliśmy więc najpierw kilkunastomiesięczny (relatywny) trend spadkowy indeksu WIG Banki, rozpoczęty już na wiosnę 2014 roku. Po zanotowaniu dołka w sierpniu tego roku kolejne miesiące przyniosły poprawę, choć trzeba przyznać, że odbywało się to przy bardzo dużej zmienności. Z kolei jesienią 2014 roku słabiej od głównego indeksu zaczęły zachowywać się spółki energetyczne. Jednak tutaj nie mamy jeszcze do czynienia z tak wyraźnym odbiciem się od minimum notowań. Dwa wyżej wspomniane sektory w największym stopniu obciążone są niepewnością natury regulacyjnej i politycznej, dlatego w ich przypadku spadki były najbardziej dynamiczne. Niemniej jednak, wobec coraz bardziej powszechnej wyprzedaży płynnych polskich spółek, do banków i energetyki dołączały w 2015 roku kolejne branże, z czasem również te, które znacznie mniej narażone były na ryzyko polityczne. Jednym z ostatnich przykładów jest dość paniczna wyprzedaż akcji PZU, które przecież uznawane były – dzięki wysokiej dywidendzie – za stosunkowo bezpieczną inwestycję.
Jakie wnioski płyną z powyższej analizy? Przede wszystkim – słabość sektorów o dużym udziale w indeksie i w znaczącym stopniu obecnie narażonych na pogorszenie wyników trwa już dobrych kilkanaście miesięcy, co – biorąc pod uwagę w niektórych przypadkach niskie wyceny – pozwala uznać obecne poziomy cenowe za relatywnie bezpieczne. Po drugie, abstrahując od czynników, które to spowodowały i które były zróżnicowane, fale silnej wyprzedaży dotknęły już prawie wszystkich blue chipów. Po trzecie, nasze odłączenie od sąsiednich rynków musi się kiedyś skończyć. To wszystko nie oznacza oczywiście, że WIG20 już nie spadnie, ale prawdopodobieństwo wychyla się coraz mocniej w tę właśnie stronę.